Hotel Wapen van Hengelo
13.01.1977 roku w " Hotelu Wapen van Hengelo" odbyła się uroczysta dekoracja pana J.H.H.Broens przez Polskiego konsula, przybyłego specjalnie z Hagi wraz z małżonką. Dekoracji towarzyszyła żona, córka i wnuczka pana Broens, brat pani Broens, państwo Nowakowie i w charakterze tłumacza E. Lewandowski z Ulvenhout koło Bredy. Po tej ceremoni całe towarzystwo pojechało do odległego o 50km Joppe koło Grossel do parafii księdza C.G.B Sloot, który z powodów schorzeń reumatycznych, nie mógł być w Hengelo. Od kilku lat ksiądz poruszał się wyłącznie za pomocą wózka inwalidzkiego. I tutaj w jego mieszkaniu w imieniu Rządu Polskiego dekoracji księdza dokonał Polski Konsul. Ksiądz Sloot przyjął gości, a było ich w sumie 15 osób, wystawnym obiadem. W następnym dniu tj. 14.01.1977 w gazecie "Hengeloer Dagblad" ukazało się zdjęcie pana Broens z przypietym polskim odznaczeniem, w towarzystwie małżonki, oraz okolicznościowy artykuł zatytułowany:
"Hengeloer J.H.H. Broens toonde moed in oorlogsjare"
Hengelowski J.H.H.Broens wykazał wielką odwagę w latach wojny.
"Hulp aas Poolse officieren beloond met onderscheiding"
Pomoc polskim oficerom nagrodzona odznaczeniem.
Obaj odznaczeni byli usatysfakcjonowani, tym bardziej że byli pierwszymi obywatelami holenderskimi, uhonorowanymi polskimi odznaczeniami. Szczerze rzec muszę, że nie mniej od nich byłem i ja uszczęśliwiony, żałowałem tylko, ze o całej uroczystości dowiedziałem się dopiero po fakcie od samych Holendrów i nie mogłem w niej uczestniczyć. W roku 1979 w miesiącu sierpniu, na zaproszenie państwa Broens, ponownie spędziliśmy z żoną 14 dni w Hengelo, odwiedzając podobnie jak poprzednio księdza Sloot w Joope, przykutego nieuleczalną chorobą do wózka inwalidzkiego. Nasi Holenderscy przyjaciele umożliwiali nam każdorazowo odwiedzenie Cmentarza Wojskowego w Oosterbeek jak również terenu walk w Arnhem i Driel. W roku 1980 po raz ostatni gościliśmy w swoim domu pana Broens a liczącego wówczas 80 lat i jego 79 letnią żonę. Wiek dawał mu o sobie znać, więc samochodu już nie prowadził, wyręczała go córka. Do większego spotkania z naszymi przyjaciółmi holenderskimi doszło w roku 1984-tym najpierw w polsce, a później w Holandii. W lecie spędził u nas 10 dni przy wspaniałej pogodzie pan H.W.Peters mój przyjaciel z roku 1942 z Komendy Policji w Elst, oraz jego bratowa mieszkanka Arnhem. Był to mój rewanż za jego udział w pomocy jakiej udzielili mi wówczas podczas ucieczki z niewoli. Zwiedzili Kraków, Wieliczkę, Częstochowę, Zakopane, a ponadto Pieniny rozkoszując się spływem na Dunajcu. W dniach 17 - 24.09.1984 obchodzona była bardzo uroczyście na terenie Holandii 40-ta rocznica bitwy pod Arnhem, na którą zostali zaproszeni byli uczestnicy walk, spadochroniarze brytyjscy i polscy razem z żonami. Dowódcą I-szej Brytyjskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej był gen.Urquhart, a podporządkowanej mu I-szej Polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Sosabowski. Z Polski wyjechało nas 28 osób w tym i ja z żoną. Uroczystości odbyły się w Arnhem, w pobliskim Oosterbeek oraz Driel. Liczna grupa kolegów przyjechała z Anglii, byli i tacy którzy po wojnie osiedlili się w Kanadzie, USA, Australii i Francji. O powadze uroczystości świadczył udział królowej holenderskiej Beatrix, następcy tronu brytyjskiego księcia Karola i sędziwego, liczącego 86 lat generała Urquharta. Do najważniejszych punktów uroczystości należało oficjalne otwarcie w dniu 20.09 w Kościele Euzebiusza w Arnhem. Weteranów powitał w serdecznym przemówieniu burmistrz miasta Arnhem, następnie przemawiał gen.Urquhart, po nim reprezentujący weteranów polskich kolega major Jan Lorys, oraz historyk holenderski dr. Luis de Jong.
Dla nas Polaków odbyły się Msze św. w Driel, pierwsza 21 września, druga następnego dnia polowa obok Pomnika Polskich Spadochroniarzy. Wzruszony byłem uczestnictwem w obu tych Mszach mojego serdecznego przyjaciela z roku 1942, szczerego przyjaciela Polaków, księdza Sloot, który pomimo uciążliwego inwalidztwa, dzień po dniu przyjeżdżał z odległego o 40km Joope. na tą naszą polska uroczystość w Driel i na spotkanie ze mną i żoną przyjechali także dwaj byli uczestnicy holenderskiego Ruchu Oporu z Elst z roku 1942 panowie D.Wiesebron i H.W. Peters. Do kompletu zabrakło pana Broens, nie przybył, był już zbyt słaby. Odwiedziliśmy go wraz z żoną kilka dni wcześniej w ich domu w Hengelo. Niestety to było już ostatnie z nim spotkanie, bo w grudniu otrzymaliśmy zawiadomienie o jego smierci.
Koronna uroczystość odbyła się 23 września na Wojskowym Cmentarzu w Oosterbeek na którym spoczywają polegli o Arnhem i Driel spadochroniarze brytyjscy i 97 naszych towarzyszy broni. Był również przewidziany przez Holendrów czas i miejsce na towarzyskie spotkanie w Rijnhal z gospodarzami u których byliśmy zakwaterowani. Wszyscy byli uczestnicy walk uhonorowani zostali "Medalem Erazma z Rotterdamu". Na podkreślenie zasługuje serdeczność z jaką przywitała nas ludność holenderska. Polskich spadochroniarzy szczególną troską otaczała zawsze pani Cora Baltussen i jej brat Albert Baltussen, członkowie Komitetu Driel-Polen.
W miesiącu wrześniu 1985 roku odprawiona została uroczysta Msza św. na Jasnej Górze w Częstochowie, za poległych w II-ej wojnie światowej, po której dokonane zostało odsłonięcie tablicy pamiatkowej - "Votum Żołnierzy I-ej Samodzielnej Brygady Spadochronowej". W uroczystości tej wzięła udział delegacja kolegów z zagranicy oraz przedstawiciele Komitetu Driel- Polen pani Cora Baltussen i Albert Baltussen z Holandii. Po wspólnym koleżeńskim obiedzie spożytym w Częstochowie, państwo Baltussen i towarzyszący im w charakterze tłumacza Polak Alojzy Furman z Arnhem zabrali się ze mną do Krakowa i zatrzymali się u nas dwa dni w celu zwiedzenia naszego grodu. W kilka miesięcy później, a było to w marcu 1986 roku żałobą okryła się rodzina państwa Baltussen, jak również cały nasz Związek Polskich Spadochroniarzy, po nagłej śmierci pana Alberta Baltussena, byłego członka Holenderskiego Ruchu Oporu w Driel, szczerego naszego przyjaciela od czasu desantu naszej Brygady w jego rodzinnej miejscowości.
W miesiącu czerwcu 1986 roku korzystając z zaproszenia księdza proboszcza C.G.B. Sloot na 14-sto dniowy pobyt w Holandii,spędziłem z żoną bardzo przyjemny czas w jego parafii w Joope. Nie ograniczaliśmy się tylko do siedzenia na miejscu. Dzięki uprzejmości księdza pojechaliśmy, wynajętym przez niego specjalnie dla nas samochodem, do odległego o kilka- dziesiąt kilometrów Wierden, by pomodlić się nad grobem naszego nieodżałowanego przyjaciela pana J.H.H.Broensa. W czasie tego pobytu odwiedziliśmy także państwa Nowaków i panią Broens w Hengelo, a pana H.W. Petersa w Elst, pana D.Wiesebron i jego żonę w Elst, naszych gospodarzy z roku 1984 - państwa Struik w Oosterbeek i naszą miłą panią Corę Baltussen w Nijmegen i jej rodzinę w Driel. Wróciliśmy pełni wrażeń do Krakowa, lecz w następnych latach nadeszły dalsze smutne wiadomości z Holandii. Nasz kochany ksiądz C.G.B. Sloot zmarł 6.06.1987, a kilka miesięcy po nim zmarł w dniu 11.02 1988 roku Dawid Wiesebron z Elst. Z tej odważnej piątki, którą dzięki Opatrzności poznałem w październiku 1942-roku w Elst odeszło już czterech, a to: P.Wannet, J.H.H.Broens .C.G.B.Sloot i D. Wiesebron. Pozostał przy życiu najmłodszy z nich, cieszący się dobrym zdrowiem mieszkający nadal w Elst H.W.Peters.
W roku 1988 mieliśmy jeszcze jedne odwiedziny holenderskich przyjaciół, a to fryzjer z Hall koło Eerbeek, pana E.van Brink z żoną, synem ,synową i wnuczką. Młodzi już kilka lat wcześniej odwiedzili nas jadąc do Częstochowy, natomiast pan Brink z żoną byli po raz pierwszy w Polsce i Krakowie. Państwo Brink, sa tym małżeństwem, które sprowadziły do nas, ukrywających się w 1942-gim roku obok kościoła w Hall, bawiące się dzieci. Ilekroć opuszczałem Holandię, wyjeżdżałem z ciężkim sercem i każdorazowo przy pożegnaniu tego gościnnego kraju nasuwała się myśl czy danym mi będzie jeszcze raz w życiu wrócić tu, by wziąć udział w niezwykle podniosłej uroczystości i wspólnej modlitwie przedstawicieli trzech narodów, a to holenderskiego, brytyjskiego i polskiego, nad grobami poległych w tym i naszych żołnierzy i oficerów, którzy na tej ziemi oddali życie walcząc "Za Waszą i Naszą Wolność" Może więcej niż koledzy, uczestnicy pielgrzymek, przeżywałem zawsze rozstanie z drogą mi ziemią holenderską, której mieszkańcy okazali mi tak wiele życzliwości i bezinteresownej, a dla nich niebezpiecznej, pomocy kiedy jako zbieg z niewoli niemieckiej przemierzałem ich kraj w drodze do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Rok 1988 nie był dla mnie łaskawy, żona musiała poddać się operacji, ja zaś przebyłem zawał mięśnia sercowego. Wiosną 1989 roku nadeszła z Holandii wiadomość, że tamtejsza "Fundacja Lest We Forget" organizuje we wrześniu wielką uroczystość z okazji 45-tej rocznicy Bitwy pod Arnhem, na którą zaprasza wszystkich uczestników walk, byłych polskich spadochroniarzy wraz z żonami. Podjąłem dość ryzykowną decyzję i mimo przebytego tegoż roku ponownego, wprawdzie nieco łagodniejszego zawału, postanowiłem wraz z żoną skorzystać z zaproszenia. Dnia 11 września 1989-roku o godzinie 7.05 z pielgrzymką ponad 60 osób wylecieliśmy polskim samolotem do Amsterdamu. Po niespełna dwóch godzinach lotu nasi holenderscy przyjaciele przewieźli nas autobusami do Oosterbeek, gdzie oczekiwali nas członkowie "Fundacji Last We Forget" oraz gospodarze przyjmujący nas na kwatery. Pierwszym, który przywitał mnie i żonę był nasz stary znajomy H.W.Peters, ostatni z żyjących z grupy policjantów z Elst z roku 1942. Po przywitaniu pielgrzymki przez kierownictwo "Lest We Forget", wręczeniu każdemu weteranowi pięknego folderu " Airborne Pilgrimage 1989" ze szczegółowym programem uroczystości oraz "kieszonkowego" przyjęli nas pod swoje opiekuńcze skrzydła gospodarze. Ja z żoną dostałem przydział do przemiłej pani Connie Kalkman-Dekker, mieszkajacej w Doorwerth, jak sie na wstępie okazało stosunkowo młodej wdowy po tragicznie zmarłym policjancie. Każdy nasz pobyt w Holandii starałem się z żoną wykorzystać, w miarę możliwości, poza oficjalnymi uroczystościami, na spotkanie z naszymi holenderskimi przyjaciółmi, a mamy ich jeszcze wielu. pierwszy nasz wolny dzień w naszym programie tygodniowym tj. 12 września wykorzystaliśmy na odwiedzenie naszej kochanej "Patronki Brygadowej" pani Cory Baltussen w Nijmegen, do której zawiozła nas nasza miła gospodyni pani Connie Kalkman. Panią Corę zastaliśmy w pogodnym nastroju, a chyba i w dobrej kondycji, zapracowaną nad przygotowaniem do druku książki o I-szej Polskiej Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. W nastepnym dniu tj.13 września korzystając z uprzejmości mojego przyjaciela z roku 1942 z Elst i jego sprawnego samochodu, odbyliśmy dość długą podróż do miejscowości Weerselo, położonej na północny - zachód od Hengelo. Po drodze wstąpiliśmy do Joppe, gdzie na przykościelnym cmentarzu pomodliliśmy się za duszę, naszego nieodżałowanego księdza proboszcza, serdecznego przyjaciela śp.C.G.B.Sloot, u którego w roku 1986-tym po raz ostatni spędziliśmy 10 przyjemnych dni. Po krótkiej rozmowie przy kawie u nowego proboszcza tej parafii wstąpiliśmy do pobliskiego Groosel do byłej gospodyni proboszcza / pastora/ Sloot pani Marie Voskamp, gdzie przyjęto nas jak dawniej z otwarty sercem i smacznym obiadem. Dalsza droga wiodła już wprost do Weerselo, gdzie w domu spokojnej starości Huize St.Jozef od śmierci męża przebywa pani Th.C.M.Broens van Schie, licząca 88lat, uprzednio zamieszkała w swoim domu w Hengelo, a przed i w czasie wojny w Elst k/ Arnhem. Radość ze spotkania była obustronna, wiele odzyło wspomnień, bo od 1971 roku przyjaźń nasza trwa nieprzerwanie. Kiedy oboje z mężem byli jeszcze sprawni fizycznie, wielokrotnie odwiedzali nas w Krakowie, a my ich w Hengelo. Czas upłynął na miłej pogawędce w poszerzonym towarzystwie, gdyz czekały tu nas jej córka oraz dwie rodziny, dobrzy znajomi z Hengelo. Dzień 14 września spędziliśmy u państwa H.W. Peters w Elst, a o godzinie 20-tej uczestniczyliśmy w oficjalnym przywitaniu w Rijnhal w Arnhem, gdzie zebrali się weterani brytyjscy i polscy z żonami i gospodarzami holenderskimi. Otwarcia dokonał Komisarz królowej Geldrii inż. M.de Brujne oraz Burmistrz Arnhem. Po odegraniu "A bridge too far" oraz "Land of hope and glory" oglądnęliśmy kronikę filmową z pól bitewnych pod Arnhem w roku 1944. Wzruszającym widowiskiem było wystąpienie chóru oraz baletu przy akompaniamęcie Orkiestry Królewskich Sił Zbrojnych. Okolicznościowe przemówienie wygłosił w imieniu Brytyjskich Spadochroniarzy Generał John Frost, a w imieniu Polaków Prezes kpt. Zbigniew Gąsowski, który odczytał także życzenia od pani Cory W.M.Baltussen. Na zakończenie wręczono uczestnikom Bitwy pod Arnhem piękne pamiątkowe medale 'Market Garden 1944 - 1989".Po oficjalnej części towarzyskie spotkanie trwało do godziny 24-tej.
Dnia 15 września miała miejsce wycieczka na dawne pola bitwy w Oosterbeek, a w godzinach popołudniowych nastąpiło odsłonięcie pomnika Saperów w Driel. Wraz z nami z polski przybyło kilka delegacji drużyn harcerskich, to też w tym dniu miejscowy ksiądz poświęcił dla nich w Kościele w Driel proporce harcerskie. Wieczorem miało miejsce spotkanie Polskich Weteranów z Polski, Wielkiej Brytanii i różnych części świata wspólnie z holenderskimi gospodarzami w "De Nieuwenhoh" w Driel. Rolę gospodarza pełnił Prezes Komitetu Driel-Polen Arno Baltussen syn śp. Alberta.Zebranych powitała pani Burmistrz Renkum, A.E.Verstand Bojaert, po niej przemówili koledzy Gąsowski i Stasiak. Bardzo odczuliśmy brak kolegi J.Dyrdy, którego choroba zatrzymała w kraju. Jak zwykle ciepło i serdecznie przemówiła ulubienica naszej Brygady pani Cora Baltussen, informując przy okazji o trudnościach na jakie napotyka przy wydawaniu książki na temat naszej Brygady, które jednak jak przewiduje, w niedługim czasie zostaną przezwyciężone. Spotkanie uprzyjemniał zespół dziecięcy oraz młodzieżowy pod kierownictwem pani Bożeny Jakubowskiej. Koledzy z W. Brytanii zrobili nam przybyłym z Polski wspaniałą niespodziankę, wręczając każdemu z nas pakiet książek wydanych poza krajem. Zaplanowane na dzień 16 września pokazy skoków spadochronowych, ze względu na złą pogodę nie doszły do skutku. Dla nas polaków najważniejszym punktem tego dnia była uroczystość na placu przed Pomnikiem Polskich Spadochroniarzy w Driel. podobnie jak przed pięciu laty plac wypełnili goście, miejscowi obywatele, nasi gospodarze oraz wszyscy uczestnicy polskiej pielgrzymki. Obok przystrojonego kwiatami pomnika harcerki pełniły wartę, ustawiały się poczty sztandarowe polskich i brytyjskich jednostek spadochronowych, oraz harcerze z ich świeżo poświęconymi proporcami. Zebranych powitała pani Burmistrz Gminy Heteren, ze strony polskiej przemawiali koledzy Gąsowski i Stasiak, wyrażając między innymi podziękowania i wdzięczność społeczeństwu holenderskiemu oraz Komitetowi " Driel- Polen" za pamięć o tych naszych towarzyszach broni, którzy tu po obu stronach Renu polegli i za więzy przyjaźni jakimi darzą nas, którzyśmy tutaj walczyli, a które przez tyle lat przekazują młodemu pokoleniu. Wyrazy wdzięczności należą się panu Arno Baltussenowi, a szczególnie byłej uczestniczce Holenderskiego Ruchu Oporu pani Corze Baltussen, związanej z Polska Brygadą od dnia lądowania w rejonie Driel we wrześniu 1944-tego roku. Gorące przemówienie pani Cory oraz jej wiersz przełożony na język polski, a zadeklamowany przez wnuczkę naszego kolegi z Polski, nagrodzony został oklaskami. Następnie zostały złożone wieńce u stóp Pomnika przez Komisarza Królowej w Geldrii inż. de. Brujne oraz kolegów Gąsowskiego i Stasiaka, Generała Frost oraz przedstawicieli Ambasady polskiej i dzieci szkolnych. Na zakończenie trębacz odegrał "Last Postt" a dzieci odśpiewały polskie kościelne pieśni.
Po tej uroczystości, ale już wewnątrz sąsiedniego hallu odbyła się od dawna oczekiwana wzruszająca uroczystość. Do zebranych przemówił Polski Ambasador i udekorował panią Corę Baltussen, naszą wojenną "Chrzestną Matkę" Złotą Odznaką Orderu Zasługi P.R.L. przyznaną jej na wniosek Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy I-szej Samodzielnej Brygady Spadochronowej im. Generała Stanisława Sosabowskiego, za jej zasługi w czasie operacji "Market Garden", za jej troskę o poległych w tej operacji, zachowanie ich w pamięci przez społeczeństwo holenderskie i za utrwalenie przyjaźni holendersko - polskiej. Wieczorem wraz z żoną i nasza gospodynią wzięliśmy udział w Capstrzyku na Rynku w Oosterbeek, podziwiając mimo niesprzyjającej pogody wspaniałą paradę Orkiestr Wojskowych. Inni uczestnicy pielgrzymki w ty czasie zabawiali się w Rijnhal w Arnhem. Najważniejszym punktem jakże bogatego programu, a zarazem kończącym uroczystości związane z 45-tą rocznica Bitwy pod Arnhem, jak co roku było nabożeństwo na Cmentarzu Wojskowym w Oosterbbeek. W tym roku wypadło 17 września. Tłumy ludzi oraz weteranów II-giej wojny światowej i młodzieży wypełniły ten pięknie utrzymany Cmentarz. Po odśpiewaniu Hymnu 165.. Generał Frost odczytał werset z listu Hebrajczyków, a zebrani wraz z duchowieństwem modłami i śpiewem oddali hołd poległym i polecali ich Bogu. Po przemówieniach przystąpiono do złożenia kwiatów pod miejscowym Pomnikiem. W imieniu Królowej Holenderskiej złozyła wieniec jej siostra Małgorzata wraz z mężem, następnie weterani, Generał Frost, koledzy Gąsowski i Stasiak, Ambasador Polski i przedstawiciele różnych organizacji. Do najbardziej wzruszających momentów, chwytających z serce, należy zawsze składanie kwiatów na wszystkich grobach poległych żołnierzy przez miejscowa dziatwę szkolną. Uroczystość zakończyło odegranie "Last Post" oraz hymnów państwowych Wielkiej Brytanii, Polski i Holandii. Po południu część kolegów odbyła wycieczkę statkiem po Renie, a ja z żoną podziwialiśmy przelot dawnych samolotów, zaś pod wieczór paradę wojskowych samochodów, jakie brały udział w II-ej wojnie światowej. Całą imprezę zakończyło otwarcie historycznego mostu na Renie przez generała John Frosta. I tak nadszedł poniedziałek 18 września 1989, dzień pożegnania z gościnną Holandią i jej wspaniałymi i serdecznymi mieszkańcami. Wyjechaliśmy pełni wrażeń i wzruszajacych przeżyć oraz wdzięczni " Fundacji Lest We Forget" i Komitetowi "Driel - Polen" jak również naszym gospodarzom za zafundowanie nam tygodniowego pobytu na ich gościnnej ziemi, podczas którego mogliśmy jeszcze raz oddać hołd poległym kolegom oraz brytyjskim współtowarzyszom broni, przeżyć chwile wspomnień z kolegami mieszkającymi poza krajem, którym nie danym było po wojnie wrócić do Polski, odnowić dawne i zawrzeć nowe Przyjaźnie z obywatelami holenderskimi.
autor: Tadeusz Kramarz
Autor bloga: córka Krystyna Dobrowolska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz